We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Pi​ę​kno

by 19 Wiosen

/
  • Streaming + Download

    Includes high-quality download in MP3, FLAC and more. Paying supporters also get unlimited streaming via the free Bandcamp app.
    Purchasable with gift card

      name your price

     

  • Piękno
    Compact Disc (CD) + Digital Album

    cd

    Includes unlimited streaming of Piękno via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

    Sold Out

1.
Wszystko się zaczęło listopadowego poranka. Uniosła się nad poduszkę głowa matki. Pokazała ciało matce pielęgniarka. Ojciec wbiegł po schodach trzymając kwiatki. Brat czekał już w domu. Rodzina szczęśliwa. Drugi syn na świecie dodaje męskości, Kiedyś będzie z tego powodu stypa Tymczasem pretekst do przyjęcia gości. Jest miasto. Duże miasto. Wielkie miasto. Pełno ludzi. Jest tam ciasno. Hałas maszyn raz usypia a raz budzi. Jest szpital. Ciemny szpital. Duże okna W starym stylu. Tam łóżko i łóżeczko A w nim ja bawię się piłeczką. Stoję teraz na stopniach po których ojciec wbiegał. Poręcz przekrzywiona w paru miejscach wyrwa. Linia kabli wyszarpniętych z sufitu przebiega Tuż nad moja głową. Między nami minimalna przerwa. Na szczęście elektrownia odłączyła dawno prąd Nie zostanie w tym momencie po mnie swąd Nie zginę w miejscu, w którym urodziłem się Będę starał się jeszcze trochę w życiu znieść. W sali porodowej na złom poszły łóżka, Na ścianach w różnym stylu napisy flamastrem. Wtem! Przefrunął nietoperz!...może tylko muszka ( często myli się gówno z alabastrem) Jest miasto. Duże miasto. Wielkie miasto. Pełno ludzi. Jest tam ciasno. Hałas maszyn raz usypia a raz budzi. Jest szpital. Ciemny szpital. Duże okna W starym stylu. Tam łóżko i łóżeczko A w nim ja ciągle bawię się piłeczką. Każdy obraz wciskający się pod wilgotne oczy Trafia mnie dokładnie w oba jądra. Zdewastowany szpital w rymie z życiem kroczy Moczy sen i dzień wita mokra kołdra. Wszedłem tu w nocy przypadkiem bez latarki Niespodziewanie jak zjawiłem się na świecie. Otwarty w umyśle plik z dźwiękiem koparki Moje myśli uciska wierci, trzęsie, gniecie. Zaraz przeznaczony będzie do rozbiórki. Wczołgają się dźwigi, inne urządzenia, walce. Postawią dla ekip blaszane komórki, Architekt wytyczy nowy zarys wskazującym palcem. Czy tak samo moje życie się cudownie zmieni? Odblaskowe hełmy robotników wejdą w moje ciało? Odkują z poszarpanych mysli chore cienie czerni? Czy czasu już mi nie zostało za mało? Gdzie z dziury wyszedłem szpital zrujnowany, Czy zrównany z ziemią nie wciągnie w dół z sobą? Czy architekci też dla mnie posiadają plany? Chciałbym przecież też odżyć zupełnie na nowo Jest miasto. Duże miasto. Wielkie miasto. Pełno ludzi. Jest tam ciasno. Hałas maszyn raz usypia a raz budzi. Jest szpital. Ciemny szpital. Duże okna W starym stylu. Tam pusto. Jest noc. W niej ja. We mnie coś. Znalazłem w kieszeni zapałek pudełko A w kącie izby przyjęć stary denaturat Spod nóg pierzchnął spłoszony czarno-biały kot Po chwili ogniem zajęła się cała struktura. Jest miasto. Duże miasto. Wielkie miasto. Pełno ludzi. Jest tam ciasno. Hałas maszyn raz usypia a raz budzi. Jest szpital. Jasny szpital. Płoną okna W rzymskim stylu. Ja ukryty w tłumie gapiów kontempluję swój wyrób. --------------------------------------------------------------------------------------- english: HELENA WOLF HOSPITAL ( translation: Alicja Grabarczyk) Everything started on one November morning. Mother raised her head above the pillowcase. The nurse showed mother the body. Holding flowers, father ran up the stairs. Brother was waiting at home. The family is happy. Birth of the second son is masculinising. One day it will be a reason for a wake, meanwhile it is an excuse for inviting guests. There's a city. A big city. A great city. Lots of people. There's a crowd. Noise of the machines puts to sleep, or wakes you up. There's a hospital. A dark hospital. Big antique windows. There's a bed and there's a crib, and there I am, playing with a ball in it. Now I am standing on the stairs father ran up. A crooked banister, a breach here and there. A line of cables pulled out of the ceiling runs right above my head. A small gap between us. Luckily the electricity was shut off long ago. I will not be reduced to smell of burning now. I will not die in the place where I was born. I will try to bear life's burdens some more. The beds from delivery room have been scrapped On the walls writings in different styles made with a marker. Then suddenly! A bat! ...or perhaps just a fly (it is easy to mistake shit for alabaster) There's a city. A big city. A great city. Lots of people. There's a crowd. Noise of the machines puts to sleep or wakes you up. There's a hospital. A dark hospital. Big antique windows. There's a bed and there's a crib And there I am, still playing with a ball in it. Every image forcing itself under my moist eyes Hits directly in my two testes. Desolate hospital rhymes with life Wets my dream and a new day is greeted by a wet duvet. I came here at night by chance, without a torch As unexpectedly as when I came into the world. Open file with a sound of excavator in my head Pinches my thoughts, drills, shakes, squeezes them. Soon it will be earmarked for demolition. Cranes will crawl in with other gear, with rollers They will built tin closets for the workers Architect will draw a new outline with his index finger. Will my life change miraculously with it? Will the workmen's reflective helmets enter my body and chip off from ragged thoughts the sick shadows of darkness? Do I still have enough time? Where I left the hole, a ruined hospital, turned into rubble and ashes, will it drag me down? Do the architects have plans for me as well? After all, I too would like to get a new lease of life. There's a city. A big city. A great city. Lots of people. There's a crowd. Noise of the machines puts to sleep or wakes you up. There's a hospital. A dark hospital. Big antique windows. It is empty. It is night I am there with something inside. I found a box of matches in my pocket And some old SD alcohol in emergency room corner. A frightened black and white cat scampered between my legs A few seconds later the whole construction was in flames. There's a city. A big city. A great city. Lots of people. There's a crowd. Noise of the machines puts to sleep or wakes you up. There's a hospital. A bright hospital. Roman-style windows are burning down. Hidden among the onlookers I contemplate on what I have done.
2.
Bez matki 04:15
BEZ MATKI Spaliłem szpital. Zburzyłem kościół. Z głowy strzepnąłem popiół. Po długiej ciszy blask przed oczami wyzwolił śmiech miedzy zębami. Znalazłem na pustyni wodę, zwilżyłem usta obmyłem twarz. Spojrzałem w taflę podniosłem głowę Wdeptałem w piach swój strach. Bez matki! Bez ojca! Nareszcie sam do końca! Suburbia i lotniska natychmiast Stały się dla mnie dostępne Mogę odwiedzać tysiące miast Nie dbając o liczby bezwzględne Pociąg, autobus, tramwaj czy metro, TV, internet sygnał z komórki, już nie zagłuszą i nie odwleką zabicia we mnie syna i córki. Bez matki! Bez ojca! Nareszcie sam do końca! -------------------------------------------------------------------------------- NO MOTHER translation: Alicja Grabarczyk I burnt the hospital. I knocked down the church. I shook off the ash from my head. After long silence, the brightness before my eyes released laughter from between my teeth. I found water in the desert, I moistened my lips and washed my face. I looked at the surface, raised my head. And trod my fear into the sand. No mother! No father! At last, alone till the end! Suburbs and airports instantly Became accessible I can visit thousands of cities Disregarding absolute figures A train, bus, tram or the underground TV, internet, mobile phone signal, Will no longer deaden or stall The killing of my inner daughter and son. No mother! No father! At last, alone till the end!
3.
Piękno 03:41
PIĘKNO Piękno kiedy się podnosi, gdy owiewa czoło gaz, Gdy na zewnątrz małe bloki, to makijaż lub kamuflaż. Piękno kiedy pęka balon na dół spada ciało z koszem. Ze straconą przytomnością pilot składany jest na nosze. Całość jest cała Wielkość jest wielka Małość jest mała Piękność jest piękna. Piękno gdy rano w hospicjum wstaje z śpiączki przebudzony. Piękno gdy nocą w hangarze klei materiał postrzępiony. Piękno wtedy kiedy wszyscy śpią, pusto ciemno w całym mieście Tylko w tle pioruny grzmią wspomagane czarnym deszczem. Całość jest cała Wielkość jest wielka Małość jest mała Piękność jest piękna. Piękno gdy rozpruwa chmury obiekt niezidentyfikowany. W środku obcej kubatury: jeden moduł rozpoznany!!! -------------------------------------------------------------------------------------- BEAUTY translation:Alicja Grabarczyk Beauty, when gas rises, when it sweeps the forehead, When small blocks of flats outside, are make-up or a camouflage. Beauty, when a balloon pops, body falls down with the basket. Unconscious, on a stretcher the pilot is laid. Wholeness is whole Greatness is great Smallness is small Beauty is beautiful. Beauty, when in a a hospice someone wakes up from a coma. Beauty, when at night in a hangar he mends ragged material. Beauty, when all are asleep, the whole city is empty and dark There is only thunder in the background supported by black rain. Wholeness is whole Greatness is great Smallness is small Beauty is beautiful Beauty, when an unidentified object rips the clouds. In the middle of an alien cubature: one module recognized!!! Wholeness is whole Greatness is great Smallness is small Beauty is beautiful.
4.
Ministrant 04:19
MINISTRANT Żyłem w kłamstwie! Udawałem, że cię kocham Lecz naprawdę zadawałem ci dziesiątki kłutych ran. Żyłem w kłamstwie! Kiedy twoje stopy całowałem W źrenicach zamiast żaru Dwa sztylety miałem. Żyłem w kłamstwie! Odwracałem się od ciebie w ciemności Kiedy oślepiało mnie twe światło Udawałem stan miłości Żyłem w kłamstwie! Teraz inaczej żyje I nie potrzebuję już nikogo by się modlić. Jestem robakiem na dnie, ale dla mnie dla każdego Pana Nie ma mnie!!! Żyłem w kłamstwie, gdy posłusznie sprzątałem świątynię zostawiałem w chrzcielnicy swoje nasienie. Po ostatniej wieczerzy machałem ci na pożegnanie. Rano z inną sektą jadłem już śniadanie. Żyłem w kłamstwie! Teraz inaczej żyję I nie potrzebuję już nikogo by się modlić. Jestem robakiem na dnie, ale dla mnie dla każdego Pana Nie ma mnie!!! ---------------------------------------------------------------------------------------- CHOIR BOY translation: Alicja Grabarczyk I lived a lie! I pretended that I loved you But the truth is, I was giving you dozens of puncture wounds. I lived a lie! When I kissed your feet Instead of ardour I shoot daggers with my eyes. I lived a lie! I turned my back at you in the dark Simulated a state of love Blinded by your light. I lived a lie! Now I live in a different way And I do not need anyone to pray. I'm a worm at the bottom, but for me for any Lord I do not exist!!! I lived a lie, when obediently cleaning up the temple in baptismal font I would leave my semen. After the last supper I waved you farewell. In the morning I had breakfast with another sect. I lived a lie! Now I live in a different way And I do not need anyone to pray. I'm a worm at the bottom, but for me for any Lord I do not exist!!!
5.
Struktura 04:10
STRUKTURA Czekać na swoją śmierć z wpatrzonymi w czaszkę oczami. Zabić się w słoneczny dzień Ogolony i z czystymi butami. Na pamięć kolory wszystkie znać I każdą szczelinę w murze Strukturze szumu się przyglądać W odłączonym telewizorze. Na lewo! Na prawo! W dół lub w górę! Nawet z raną krwawą Zniszczę tę strukturę! Ułożyć foliowy stos Z rezerwowymi odbytami Przeterminować przyszłość I zniknąć jak pagoda po tsunami. Powiedzieć do pustki:” Wstań!” Wykonać pierwszy własny ruch. Na drugim brzegu lśni przystań. Tam już czekają na oddanie honorów. Na lewo! Na prawo! W dół lub w górę! Nawet z raną krwawą Zniszczę tę strukturę! --------------------------------------------------------------------------------------- STRUCTURE translation: Alicja Grabarczyk To wait for your own death With eyes staring at the skull. To kill yourself on a sunny day In clean shoes, shaved. To know all colours by heart And every crack in the wall In unplugged TV set To watch the structure of noise. To know all cracks in the wall And all colours by heart In unplugged TV set To watch the structure of noise. To the left! To the right! Up or down! Even with a bleeding wound I will wipe this structure out! To pile up a folio stake With backup rectums To expire the future And like a pagoda after tsunami, fade. To say “Arise!” to emptiness. To make the first move on your own. On the other side a harbour shines. They are already waiting there for tributes to pay. To the left! To the right! Up or down! Even with a bleeding wound I will wipe this structure out!
6.
Gruz i kurz 03:18
GRUZ I KURZ Jest głowa i zęby Są oczy i jama A język wśród nich Zaraza ruina Wszystko gruz i kurz Jest biodro miednica Pochwa i penis Noga i nic Zaraza ruina Wszystko gruz i kurz Nic pod Nic nad Nic! Nic! Nic! Nic!
7.
8.
Wyjątek 03:02
9.
Ból 02:12
10.
Dystans 02:32
11.
Agonia 01:57
12.
Odór 03:53
ODÓR Mężczyzny kobieta, kobiety mężczyzna. Zbyt długo trwał związek, lecz bali się przyznać. Na sofie kobieta, w podłodze mężczyzna. Ona z papierosem, na nim świeża blizna. Ubrana od rana do rana w odór nie swojego ciała. Na gorącym uczynku złapana. Zabrana, zabrana, zabrana. Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Na sofie z Ikei siedzi kobieta. Nie ma już nadziei. Podnieta nie była ta. Na poręcz balkonu wchodzi mężczyzna. Nie powie nikomu już miłosnych wyznań. Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Dół! Na dole kobiety. Na dole mężczyźni. Wszyscy chcą zobaczyć jak ginie ich bliźni. ---------------------------------------------------------------------------------- STENCH translation: Alicja Grabowska Man's woman Woman's man Liaison lasted too long but [relationship] They were afraid to admit that. Woman on the sofa Man in the ground Her, with a cigarette Him, with a fresh scar. From morning, from morning Dressed in stench of another body She was caught red handed Taken, taken, taken. Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! On a sofa from Ikea The woman sits She has got no more hope The spur was not it. The man climbs Up the balustrade He won't be giving declarations Of love again. Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Down! Below there are women Below there are men They all want to see Their fellow creature's death.
13.
Destrukcja 01:33
Tajemnica prokreacji śmierci cud mam do destrukcji prawo i powód DESTRUCTION translation: Alicja Grabowska Mystery of procreation Miracle of death I am to destroy Law and reason.

about

After buing you get full album Download
Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

FULL ALBUM TRACK LIST
01 Szpital Heleny Wolf
02 Bez matki
03 Piękno
04 Ministrant
05 Struktura
06 Gruz i kurz
07 Właściwe miejsce
08 Wyjątek
09 Bół
10 Dystans
11 Agonia
12 Odór
13 Destrukcja

www.discogs.com/19-Wiosen-Pi%C4%99kno/release/2723109

"...19 Wiosen to autentyczni hooligans, sprawcy płonących trzepaków, smutne dzieciaki z kluczami na szyjach z betonowych osiedli..."
Iza Larysz- "Rock Magazyn" 2004

"...Wiosny brzmią tak Bachowsko i tak przebojowo jak nigdy przedtem. "30 Ton" im nie grozi, a to przez dające mocnego kopa w głowę teksty Pryta. Te starsze mówią o destrukcji, apokalipsie, potrzebie bólu. Nowe są manifestem człowieka, który, by urodzić się na nowo po stracie rodziców, podpala szpital, w którym przyszedł na świat. To manifest odpowiedzialności dojrzałości i trzeźwości umysłu - postaw dziś mało modnych, niemalże wywrotowych. I przez to prawdziwie punkowych..."
Jędrzej Słodkowski "Slajd" 2006

"...Jedni mogą to okpić nazywając rzężeniem cierpiącego; innych, mniej softowych a zarazem wrażliwszych 19 Wiosen poruszy i nie pozostawi takimi, jacy byli dotąd. Paradoksalnie, kompozycje bandu skutecznie kontrapunktują negatywne treści. Zespół opatruje te słowa melodiami na skrzyżowaniu punkrocka i bigbitu. Miesza się tu zarówno hardcore jak i coś w rodzaju echa szlagierowej muzyki zupełnie odwrotnych biegunów. Niektóre momenty bywają nawet agresywne. Muzyka 19 ujmuje autentycznością. Niefrasobliwie olewa wszelkie "zawodowstwo" i jest przy tym całkowicie sprawna, by nie powiedzieć też "wpadająca w ucho". Jakość osiągnięta w konfrontacji muzyki i tekstów jest niepowtarzalna. Tak, jak zawsze dotychczas, 19 Wiosen jest w zupełnie prosty i nie "zbękarcony" sposób, naprawdę piękne..."
Wiktor Skok "Plus Ultra" 2006


19 Wiosen jest prawdziwą miejską legendą Łodzi. Po kilkunastu latach działalności (z przerwami), zagraniu dziesiątek koncertów, nagraniu i wydaniu kilku zjawiskowych płyt, zrealizowaniu programu telewizyjnego dla TVP Kultura (reż. Xawery Żuławski), grupa wciąż pozostaje czymś w rodzaju nie odkrytego terytorium. Zespół powstał w 1992 roku. W pierwszym-trzyosobowym składzie ( Fagot, Franek, Pryt) "19-stki" grywały covery, sięgajacpo piosenki Hanki Ordonówny i Drupiego. Z czasem wykrystalizował się autonomiczny styl grupy, bazujący na fundamencie punka, wzbogacony o dźwięczne brzmienie instrumentów klawiszowych. Muzycy określają swoją twórczość mianem barok-punka, apokaliptyczno-dancing-punka a ostatnio aero-punka. Strona literacka twórczości 19 Wiosen to kolejny element stanowiący o wyjątkowości zespołu. Teksty pisane przez Marcina Pryta tworzą czy raczej tworzyły oryginalną galerię często autentycznych postaci z łódzkich osiedli (Henryk i Mariola, dziwka Magdalena), opowiadały też romantyczne historie inspirowane łódzkim pitawalem ("Nożem uczył uczciwości"). Ewidentny talent poetycki Pryta i mistrzostwo obserwacji sprawia, że piosenki 19 Wiosen można bez większego ryzyka porównać do brooklyńskich "opowieści" Lou Reeda. Twórczość Pryta i 19 Wiosen została dostrzeżona przez Pawła Dunina Wąsowicza. Jego pismo "Lampa" w 2004 roku poświęca grupie kilkanaście stron (wywiady, zdjęcia, teksty, rysunki), do numeru dołączono też płytę "Co każdą chwilę zmarnowany kwiat". Rok później w wydawnictwie "Lampa i Iskra Boża" ukazuje się tomik poetycki Pryta pt. "Szpital Heleny Wolf". Dziś teksty Marcina już nie odwołują się w tak dużym wymiarze do mikro-świata łódzkich blokowisk. ..."
Marcin Tercjak RADIO ŁÓDŹ, Megafonia 2007

Kolejne płyty w dyskografii poruszają nowe tematy ale na pewno można znaleźć pewien wspólny mianownik. Do 2015 roku pojawiły się w przestrzeni jeszcze "Pedofil" (Love industry 2007), "Pożegnanie ze światem" ( Raster 2010), "Suweniry" [2cd] (Oficyna Biedota 2010) "9 D" ( Free download, 2011), "Cinema Natura 2014). Wg ostatnich przecieków zespół zaczął pracować nad płytą pod tytułem "Lata dwudzieste" i pragnie ją wydać w 2016.

Create Info: 7/27/2015

credits

released September 5, 2006

19 Wiosen:
Grzegorz J. Fajngold - keyboard
Łukasz Franek- bass
Szymon Janiaczek- drums
Marcin Pryt-vocal
Konstanty Usenko-guitar

----------------------------------------------------------------------------------------
Recorded: May 2005+June 2005+ November 2005 in Warsaw STUDIO KAUKAZ and LODZ ( Flyover near the 3rd May Park)
Production:19 WIOSEN
Sound Engeering: BODO
Mastering: SMOK
--------------------------------------------------------------------------------------------

For Memory of Stefania Woytowicz ( 10/8/1922-09/01/2005)
--------------------------------------------------------------------------------------------
(c) 2006 Rockers Publishing and 19 Wiosen

(c)+(p) 19 WIOSEN 2015
19wiosenofficial.bandcamp.com
www.fb.com/19wiosen
contact:marcin11pryt@gmail.com

license

all rights reserved

tags

about

19 Wiosen Łódź, Poland

contact / help

Contact 19 Wiosen

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like 19 Wiosen, you may also like: